czwartek, 3 maja 2012

IT Kiedyś... cz 2

Kolejna lampka wina i spać mi się nie bardzo chce.
Tak sobie przypominam lata 90te w pracy, w dziale IT w dużej firmie i sam nie moge uwierzyć w to co się działo. No poprostu jaja.
W firmie, gdzie dział IT jest na potrzeby wewnętrzne, to tak na prawde nikt nie panuje do końca nad tym co tam się dzieje i robi. Fakt faktem, że jak "coś" padło, to zaangażowanie zespołu było duże i nie było dyskusji - awarię trzeba usunąć, aleeee.... jak wszystko działało - to robiliśmy przeróżne rzeczy :)
No i oczywiście się grało troche :) W co się grało ? hmmm
Graliśmy przede wszystkim w to, w co dało się grać z kimś - albo po sieci, albo (były takie perełki) na jednym z komputerów - mistrzostwo w tym zakresie miał "zuzel.exe" - aż ciężko sobie wyobrazić bardziej prymitywną grę - pamiętacie ? (http://http://staryserwisek.blogspot.com/2011/04/stary-zuzel.html). Fenomenem było to, że można było grać w 4 osoby na jednej klawiaturze - plątanina rąk, kłutnie, że komuś nie zadziałało (bo przerwanie się już nie dało rady wygenerować dla czwartego naduszającego klawisz) i taki klimat - a godzinki potrafiły ucieeekać bardzo szybciutko :)
Ale graliśmy też w bardzie wyrafinowane prdukcje - okres "Małyszomanii" nas też nie ominął i cieliśmy równo w małysza. Ale prawdziwe godziny firma traciła, przez UT - Unreal Tournament !!! Tu doszliśmy do prawdziwej perfekcji - w serwerownii stał prawdziwy serwer do którego łączyliśmy się grając w tą strzelankę - w szczytowych momentach potrafiliśmy gonić się po "Deck16" w kilkanaście osób !!! Granie to była prawdziwa zmora - zawsze się znalazł jeden taki (albo jedna), której/któremu nie chciało się pracować i - no właśnie, kusił kusił i skusił :)
W sumie nie pamiętam za bardzo, jak to się stało, że granie umarło - fakt faktem, że dzisiaj nie gramy :)
Dalsze perypetie polskiego IT Crowd - w następnej części

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz